wtorek, 19 listopada 2013

Rozdział 11

Następnego dnia Ronnie obgadał wszystko z Lil Waynem i jego managerem. Dokładnie za dwa dni mieliśmy pojechać do Bairnsdale. Chłopcy dostali tekst piosenki, której mieli się nauczyć. Za tydzień przyjedziemy tam jeszcze raz żeby nagrać teledysk. Chłopcy byli bardzo podekscytowani. Cały dzień siedzieliśmy na plaży i uczyliśmy się tekstu. To znaczy, chłopcy się uczyli a ja słuchałam jak śpiewają i wygłupiają się. Kiedy Beau zarządził przerwę, chłopcy, nawet nie wiem kiedy, ściągnęli koszulki i buty i wbiegli do wody. Tylko Luke został na brzegu. Nie miałam stroju kąpielowego a nie chciałam mieć mokrych ubrań więc wstrzymałam się od tej przyjemności. Chłopak dobrze wiedział, że chcę wejść do wody. Kazał mi wejść "na barana" i pobiegł do chłopców. Chłodna woda sięgała mi do kolan. Nagle Luke przechylił się w tył. Już myślałam, że zaraz spadnę i będę cała mokra. Na szczęście był to tylko głupi żart. Od tej pory kurczowo trzymałam się głowy chłopaka. 
Zaczęło robić się ciemno więc powoli się zbieraliśmy. Spacerkiem szliśmy przez park. Chłopcy odprowadzili mnie pod samą furtkę i poszli do swoich domów. Brooksowie nie mieli daleko ale James i Daniel mieszkają na końcu ulicy. Na szczęście też są sąsiadami więc poszli razem. Stałam na werandzie ale nie wchodziłam do domu. Patrzyłam za odchodzącymi chłopcami. Wspominałam dzisiejszy dzień. Przed oczami przelatywały mi obrazy z dzisiejszego dnia. Weszłam dopiero wtedy, kiedy zniknęli z pola widzenia. 

Siedziałam na łóżku w swoim pokoju. Około godziny wcześniej zgasiłam światło i próbowałam zasnąć ale nie mogłam. To okropne uczucie nie dawało mi spokoju. Już kilka razy wybierałam numer Luke'a. Zrobiłam to jeszcze raz. Już miałam nacisnąć zieloną słuchawkę ale coś mnie powstrzymało. Czułam że powinnam być przeciwna pomysłowi z nagraniem piosenki. Rozumiem że Daniel bardzo cieszył się z tego powodu ale czułam, że nie powinnam tam jechać. Oni też. Często mam takie uczucie kiedy ma się stać coś złego. A może tylko histeryzuję? Już sama nie wiem co mam o tym myśleć. Tak, na pewno histeryzuję. Przecież co mogłoby się stać w studio nagraniowym?  Trzęsienie ziemi? Tajfun? Tsunami? Jestem śmieszna. Powinnam czasami wyluzować. Chłopcy dobrze wiedzą co robią. Postanowiłam, że pojadę tam i nie będę histeryzowała. A teraz zgaszę światło i pójdę spać.

***
No i jak wam się podoba?

***
"Bez fanów nie czułbym, że moja praca jest doceniana, bez hejterów nie czułbym motywacji do bycia lepszym " - Beau Brooks

wtorek, 5 listopada 2013

Rozdział 10

Po bliższym zapoznaniu poszliśmy się przejść. Szliśmy ulicami Melbourne. Jai, James, Daniel, Teddy i Ronnie z przodu, ja i Luke z tyłu a Nadia z Beau z boku. Luke mnie przytulał, rozmawialiśmy. Chłopaki się wygłupiali, kręcili filmiki, robili sobie jaja z ludzi. Jednym słowem normalny dzień w Melbourne.
Luke poinformował resztę że zabiera mnie gdzieś. Wziął mnie za rękę i skręciliśmy w boczną uliczkę. To jakieś przedmieścia Melbourne, których nie znałam. Bardzo długo szliśmy, byłam bardzo zmęczona.
W końcu rozbolały mnie nogi i nie chciało mi się dalej iść. Luke wziął mnie na ręce i przeniósł kilkanaście może kilkadziesiąt metrów i też poczuł zmęczenie ale nadal trzymał mnie na rękach. Oparłam ręce na jego ramionach a on zbliżył swoją twarz do mojej i pocałował mnie. Przez chwilę reszta świata nie istniała. Nie obchodziło mnie to że ludzie patrzą. W tej chwili był tylko Luke i ja. Kiedy oderwaliśmy się od siebie Luke zaproponował mi chodzenie.
-Lena, bardzo cię lubię i bardzo chciałbym być twoim chłopakiem.
Widząc moją zdezorientowaną minę, roześmiał się i zapytał:
-No to jak? Zgadzasz się?
-Oczywiście, że tak. Jak mogłabym odmówić? Kocham Cię Luke.
-Ja ciebie też.
Tym razem to ja go pocałowałam. Jeszcze chwilę byłam w szoku. Nie spodziewałam się, że Luke zaproponuje mi chodzenie.

Poszliśmy na plażę, gdzie spotkaliśmy resztę paczki. Daniel podbiegł do nas i ledwo łapiąc oddech, opowiedział nam o sytuacji z przed kilkunastu minut.
-Słuchajcie. Przed chwilą do Ronniego zadzwonił meneger Lil Wayna. Zaproponował nam nagranie wspólnego kawałka. Czaicie? Janoskians feat Lil Wayne.
-Zgodziliście się? -zapytał Luke
-My tak. Czekamy jeszcze na twoją decyzję.
Chłopak nerwowo obgryzał paznokcie z nerwów. Decyzja Luke'a wpływała na największe marzenia Daniela. W końcu chodziło o kawałek z jego idolem!
Po chwili milczenia Luke odpowiedział:
-Dobrze. Zgadzam się.
Daniel zaczął skakać, płakać ze szczęścia i turlać się w piasku jak małe dziecko.

Usiedliśmy na piasku i obserwowaliśmy bandę dzieci z ADHD, które kąpały się w wodzie (czyt. podtapiały się, rzucały sobą, itp.).

czwartek, 17 października 2013

Rozdział 9

Usłyszałam wibracje telefonu. Znalazłam go na podłodze ale to nie on wydawał z siebie te dźwięki.
-To mój. -powiedziała Nadia.
Odebrała i włączyła na głośnomówiący.
-Hej Beau!-powiedziałyśmy chórem.
-Hej dziewczyny! Mam pytanie.
-Tak?
-Mogłybyście nas odwiedzić? Daniel i James chcieliby was poznać.
Spojrzałyśmy na siebie i zgodnie potwierdziłyśmy.
-Oczywiście. Kiedy macie czas?
-Może jutro o 14:00?
-Przygotuj żarcie.-rzuciłam do telefonu i wcisnęłam czerwoną słuchawkę.
Podeszłam do biurka, otworzyłam klapkę komputera i wcisnęłam przycisk włączenia. Zasunęłam zasłony i wyciągnęłam pidżamę.
-Zostajesz u mnie?-zapytałam Nadię
-A co masz zamiar robić?
-Oglądać horrory, siedzieć na fejsbuku, upić się colą, ćwiczyć...
-Zostaję. Może być ciekawie.
-Jaki film mam włączyć?
-Może "Paranormal Activity"?
-Którą część?
-Pierwszej nigdy nie widziałam.
Wpisałam "Paranormal Activity 1" i czekałam aż się załaduje. W między czasie przebrałam się w pidżamę i wyjęłam słodycze. Mam tajną szufladę na dnie szafy, o której wie tylko Nadia. Trzymam w niej słodycze, czipsy i roczny zapas coli na czarną godzinę. Właśnie wybiła ta "czarna godzina". Ostatnio tak bardzo potrzebowałam słodyczy kiedy byłam w przedszkolu. Film załadował się a my usadowiłyśmy się wygodnie na moim łóżku. Od czasu do czasu piszczałyśmy ze strachu, przytulałyśmy się do siebie, wcinałyśmy żarło, śmiałyśmy się i świetnie się bawiłyśmy.
Film skończył się o 1:30. Położyłyśmy się u mnie w łóżku i próbowałyśmy zasnąć ale żadna z nas nie mogła spać. Nic dziwnego. Następnego dnia miałyśmy poznać dwie piąte Janoskians! Resztę nocy spędziłyśmy na opowiadaniu strasznych historii, robieniu zdjęć, ćwiczeniu piramidek i wielu innych rzeczy, których zdążyłam zapomnieć. W końcu zaczęło wschodzić słońce. Postanowiłyśmy wyjść na krótki spacer.
Szłyśmy pustymi ulicami Melbourne, popijając wcześniej kupioną w monopolowym colę w puszce. Poranny wiaterek nas orzeźwił. Usiadłyśmy na drabinkach należących do placu zabaw. Zobaczyłyśmy daleko zarys czyiś sylwetek. Około 6-7 osób biegło w naszym kierunku.
Trójka z nich to słynni Brooks Brothers. W kolejnej dwójce rozpoznałam Jamesa i Daniela. Oprócz nich było jeszcze dwóch chłopaków. Wyglądali na starszych od Janoskains.
-Cześć dziewczyny! Co robicie? -zapytał Beau
-Hej chłopaki. Nic ciekawego. -odpowiedziała Nadia a ja szeroko się uśmiechnęłam.
-James, Daniel to są nasze sąsiadki, które chcieliście poznać. -przestawił nas Luke.
-A to jest nasz przyjaciel Teddy i menager Ronnie. -dokończył Jai.
Podaliśmy sobie ręce i poszliśmy na huśtawki.

***
Mam nadzieję że będę miała więcej czasu i weny na następne rozdziały i że zostawicie komentarze. Im więcej komentarzy tym szybciej dodam kolejny rozdział. Dziękuję za te ponad 1400 wejść. Jesteście kochani :).

***
"Bez fanów nie czułbym, że moja praca jest doceniana, bez hejterów nie czułbym motywacji do bycia lepszym". -Beau Brooks 

piątek, 27 września 2013

Rozdział 8

Stałam tak zasłaniając Luke'a kiedy nagle nadepnęłam na coś. To chyba był popcorn. W pierwszej chwili się wystraszyłam. Podskoczyłam i krzyknęłam głośne "ała". Straciłam równowagę i przewróciłam się w tył. Prosto na Luke'a, który zaczął się histerycznie śmiać. Dlaczego jego śmiech jest tak zaraźliwy?
-Sorry. Nie chciałam.
-Nie martw się. Nic się nie stało.-powiedział przez łzy wywołane śmiechem.
Uśmiechnęłam się i zasugerowałam:
-Może wstaniemy?
-Mnie odpowiada.
Odpowiada mu to, że leżymy na środku sali kinowej z pół-gołym Lukeyem i płaczemy ze śmiechu? No cóż, niektórym mało potrzeba do szczęścia.

Kiedy już doprowadziliśmy się do porządku chwilę wcześniej napomnieni przez panią w średnim wieku, usiedliśmy w fotelach. Zaczął się film. Pierwsze 10 minut siedzieliśmy spokojnie. Nagle Luke parsknął śmiechem. Nie było żadnej śmiesznej sceny w filmie ani nic ciekawego się nie stało. On po prostu zaczął się śmiać. Na początku zrobiłam to samo ale po chwili, w której uświadomiłam sobie, że wszyscy na nas patrzą, opanowałam się. Po chwili Luke się uspokoił.
-Z czego się śmiałeś?-szepnęłam mu na ucho.
-Och... Sam nie wiem.
Uśmiechnęłam się i przytuliłam do chłopaka. Jest taki słodki kiedy się śmieje.

Kiedy wyszliśmy z kina było zupełnie ciemno. Luke wziął mnie za rękę i skręciliśmy w ulicę, która prowadzi do naszych domów. Całą drogę rozmawialiśmy. Luke opowiadał śmieszne historie z dzieciństwa i anegdoty z życia swoich braci. Opowiedział mi też o ludziach mieszkających w naszym nowym domu przed nami. 
Kiedy zbliżaliśmy się do naszych domów, z ciężkim sercem się z nim pożegnałam.

Po przekroczeniu bram domu, upewniłam się, że wszyscy śpią i pobiegłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i zamknęłam oczy. To zdecydowanie była moja najlepsza randka! Już zasypiałam, kiedy usłyszałam cichy dźwięk dobiegający z mojego telefonu. To sms od Luka:
Przepraszam że cię obudziłem ale tak słodko śpisz -Luke.
Skąd  on wie że ja śpię? Popatrzyłam za okno i tym samym rozwiązałam zagadkę. Okno pokoju bliźniaków wychodzi na mój pokój. Pomachałam do Luka a on odwdzięczył mi się tym samym, szeroko się przy tym uśmiechając. Po chwili w pokoju obok zapaliło się światło. Zobaczyłam jak Beau wchodzi do pomieszczenia. Kiedy mnie zauważył, podszedł do okna i zaczął robić głupie miny. Wybuchnęłam głośnym śmiechem. Zdezorientowany Luke wyszedł z pokoju i chwilę później wszedł do pokoju swojego brata. Chłopak jednak go nie zauważył i nadal świrował pawiana w oknie. Luke rozpędził się i skoczył Beau na plecy. Zaskoczony Beau zaczął biegać z Lukeyem na plecach po całym, dość dużym pokoju, co mnie jeszcze bardziej rozbawiło. Po chwili chłopaki wyszli z pokoju i zapewne robili różne, dziwne rzeczy, których nie miałam okazji zobaczyć. Usłyszałam trzaśnięcie drzwi mojej świątyni. Do pokoju weszła Nadia. Złapała mnie od tyłu i rzuciła na łóżko a po chwili sama na nim usiadła.
-Jak było na randce z 1/5 Janoskians? -zapytała
 -Najlepsza randka na jakiej byłam.
Musiałam jej potem opowiadać dosłownie wszystko z najdrobniejszymi szczegółami.
-A jak na randce z Beau?
-Cudownie! Byliśmy sami w domu bo jego mama poszła gdzieś. Beau zrobił żarełko i włączył muzykę. Gadaliśmy, śmialiśmy się i w ogóle było super. Potem Beau włączył Simsy i cały wieczór graliśmy.
-Czyli wieczór zaliczony do udanych?
-Jasne jak Janoskians.
Usłyszałam wibracje telefonu. Znalazłam go na podłodze ale to nie on wydawał z siebie te dźwięki.
-To mój. -powiedziała Nadia.
Odebrała i włączyła na głośnomówiący.
-Hej Beau!-powiedziałyśmy chórem.
-Hej dziewczyny! Mam pytanie.

***
Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału ale przez tą  głupią szkołę mam bardzo mało czasu. Wychodzę po 7 a wracam po 16 więc zostają tylko weekendy i wieczory. Mam nadzieję że następny rozdział będzie szybciej i będzie dłuższy. Ciekawa jestem czy dodacie jakieś komentarze. To bardzo motywuje. Im więcej komentarzy tym szybciej będzie rozdział. Życzę wam przetrwania piątku i miłego weekendu. 
Do następnego!
***
"Nie ważne jak długo jesteś naszym fanem,
ważne żebyś był nim do końca" -Beau Brooks

niedziela, 8 września 2013

Rozdział 7

Jai był zachwycony naszymi wygibasami. Podobnie jego bliźniak. Staliśmy pod ścianą i oglądaliśmy zdjęcia z moich występów.
-Jesteś niesamowita. -powiedział Luke.
-I właśnie za to cię lubimy. -zawtórował mu Jai.
I obydwoje objęli mnie ramieniem. Nawet mi się to podobało.
-Dosyć tego przymulania. -wrzasnął Beau i włączył muzykę ze swojego telefonu. Padło na "Applaus" Lady Gagi. Chłopak wskoczył na stół i zaczął się wydzierać.
-I live for the applaus applaus applaus!
Chwilę później dołączyła do niego Nadia. Skończyło się na tym że wszyscy śpiewaliśmy na naszym stole, który prawie pękł pod naszym ciężarem. Kiedy piosenka się skończyła Luke włączył "I Like It Move It Move It" króla Juliana. Nadia wybiegła z pokoju i po chwili wróciła ze swoim laptopem i włączyła tą samą piosenkę w polskiej wersji. Beau powiedział że to jest najlepsze "I Like It Move It Move It" jakie kiedykolwiek słyszał i założył się z moją siostrą że nauczy się jej na pamięć. Jeśli mu się uda to Nadia ma zrobić coś głupiego, ale dopiero kiedy wygra to jej powie co. Po czym stwierdził, że nie chce się umawiać co on ma zrobić jeśli przegra bo to jest niemożliwe.
-To może obejrzymy jakiś film? -zaproponował Luke
-A co byście chcieli: "Wywiad z wampirem", "Spring Breakers", "Jaszcze większe dzieci", "1000 lat po ziemi", "Krąg", "Noc oczyszczenia"...?
-Noc oczyszczenia! -przerwał mi Beau
-Słyszałem że to fajny film ale nie ma go już w kinach.-powiedział Luke
Włączyłam film i wszyscy usiedliśmy na kanapie z chipsami i żelkami walającymi się dosłownie wszędzie.
Za każdym razem kiedy ktoś kogoś zabił piszczeliśmy i rzucaliśmy poduszkami w ekran telewizora a potem śmialiśmy się z własnej głupoty. Jedliśmy chipsy i żelki, piliśmy colę, baliśmy się. Było świetnie. Właśnie tak chciałam spędzić spędzać czas z Janoskians.
Po filmie Beau tak się bał że nie chciał zostać sam w pokoju. Luke dobrze wiedział co go rozśmieszy i włączył jakąś piosenkę o Facebooku. Przez cały dzień właśnie ta piosenka chodziła mi po głowie.
-Musimy już iść dziewczyny. -powiedział Jai
-Dlaczego? -zapytała Nadia
-Jest już 7:30. Mama będzie się martwiła.-odpowiedział Luke
-No trudno. Może się jeszcze kiedyś spotkamy. -powiedziałam
-Dam wam swój numer telefonu. Zadzwońcie jak będziecie miały chwilę.-powiedział Beau i podał nam swój numer.
Nie wierzę. Mam numer Beau Brooksa!
-No jasne że zadzwonimy.-odpowiedziała Nadia.
Obie z Nadią odprowadziłyśmy ich do furtki. Nadia i Beau na chwilę odeszli na bok.
-Och, zakochany Beau! Nie wierzę! -krzyknął Jai i zaczął się śmiać.
-Ej chłopaki! Jak nazywała się ta piosenka, którą puścił Luke żeby rozśmieszyć Beau?-zapytałam żeby odwrócić ich uwagę od Beau i Nadii.
-Dawson Bross Funtime Facebook Stalkers.
-Ok. Dzięki.
Wtedy przyszli Beau i moja siostra.
-To co? Idziemy nie?-zapytał Beau.
-Masz ochotę się gdzieś przejść? -szepnął mi na ucho Luke tak żeby nikt tego nie zobaczył.
Pokiwałam twierdząco głową ale w środku skakałam z radości.
-Chłopaki idźcie do domu. Ja zabieram Lenę na spacer. -powiedział tym razem tak żeby wszyscy usłyszeli.
-Ok. To co mamy powiedzieć mamie?-zapytał Jai a Beau bardzo szeroko się uśmiechnął. Chyba nie chcę wiedzieć o czym teraz myślał.
-Powiedz mamie żeby się nie martwiła.
-A może Nadia przyjdzie do nas? -zasugerował Beau.
-Bardzo chętnie.-odpowiedziała
Jeszcze tylko weszłyśmy do domu żeby zabrać klucze, portfele i telefony i zamknąć drzwi.
-Ja idę do sklepu. Muszę kupić... yyy. Coś ważnego. -powiedział Jai i każdy poszedł w swoją stronę. Wiedziałam że powiedział to tylko po to żeby dać Beau trochę prywatności. 
Luke zabrał mnie na lody a potem do centrum handlowego. Luke kupił sobie koszulkę z Nowym Yorkiem i czapkę z napisem Hope a ja koszulkę z napisem Yes, turkusowe leginsy i niebieskie trampki. 
Po zakupach byliśmy zmęczeni i głodni.
-Może chciałabyś coś zjeść albo... Wiem! Pójdziemy do kina.-Powiedział Luke
-To chodź, zobaczymy co teraz leci.
Po krótkiej kłótni zdecydowaliśmy się na "Millerowie". Przed wejściem na salę kupiliśmy trochę żarcia i weszliśmy.
-Lena. Mam pomysł.
-Co? Jaki?
-Ściągnijmy buty.
-Po co?
-No tak dla jaj.
Myślałam chwilę ale ostatecznie się zgodziłam. Jeśli to ma Luke'a uszczęśliwić. Luke jest naprawdę cudowny. Jest dla mnie miły, ustępuje mi no i jest członkiem Janoskians. Moje przemyślenia przerwał głos Luka:
-Lena?
-Co?
-Mamy nowe ciuchy, możemy się w nie przebrać.
-Pojebało cię?
-Nie martw się. Nie będę na ciebie patrzył.
-No ok, ale ty pierwszy.
Odwróciłam się i jednocześnie zasłaniałam Luke'a. Wszystko było ok, nikt nas nie zauważył, jak na razie nikt nas nie wyprosił. Do czasu.

***
Kolejny rozdział trochę dłuższy. Teraz będę pisała w weekendy bo w tygodniu nie mam czasu (szkoła i treningi). Mam nadzieję że rozdział się podoba i dodacie komentarze lub zagłosujecie w sondzie. Kolejny rozdział postaram się jak najszybciej dodać.  Bardzo dziękuję za te ponad 1000 wyświetleń.
P.S. Dzisiaj o 20:00 jest akcja na twitterze:
Jak możecie to pomóżcie nam. 
***

 Ciesz się życiem i sobą, rób to co Cię uszczęśliwia a hejterzy odejdą jeśli nie dasz im swojej uwagi. -James Yammouni <3.

piątek, 6 września 2013

Libster Adward

Zostałam nominowana do Libster Adward przez  Mery Chmielewska za co jej bardzo dziękuję.
Libster Adward jest nominacją, która zostaje przyznana autorowi bloga za jego pracę. Zadaje się 11 pytań, a jednocześnie trzeba odpowiedzieć na te zadane przez osobę nominującą. Kiedy już to zrobisz, możesz nominować inne blogi do LA. Lecz jest pewna niezmienna zasada. Nie możesz nominować tego, kto nominował Ciebie. 


Pytania od Marry:
1.Ulubiony fast food?
2.Kolor Twoich oczu?
3.Czy posiadasz zwierzę?
4.Co cenisz w ludziach najbardziej?
5.Czy uważasz się za osobę spontaniczną?
6.Lubisz oglądać horrory?
7.Spodnie krótkie czy długie?
8.Uważasz, że związek na odległość ma przyszłość?
9.Jaką książkę lubisz najbardziej?
10.Twój blog w dwóch zdaniach..
11.Cola czy Pepsi?

Odpowiedzi:
1.Frytki
2.Niebieski
3.Tak mam kota
4.Szczerość
5.Raczej tak
6.Wolę komedie ale horrory też są ok.
7.Krótkie
8.Nie
9.Serię książek "Madison Avery i żniwiarz ciemności"
10.Opowiadanie o dwóch siostrach i ich idolach. 
11.Cola

Nominowani:

Pytania ode mnie:
1.Trenujesz coś?
2.Twoje największe marzenie?
3.Do jakich fandomów należysz?
4.Facebook czy Twitter?
5.Znasz AbstrachujeTV (kanał na YT)?
6.Ulubiony film?
7.Dojeżdżasz do szkoły?
8.Pierwsza lekcja w poniedziałek?
9.Ulubiona piosenka?
10.Z jakiej sieci masz telefon?
11.Numer buta?

P.S. Rozdział już prawie skończony ale trzeba go poprawić. Myślę że dodam go w ciągu kilku dni.
Powodzenia :).

niedziela, 1 września 2013

Rozdział 6.

Weszłam pod prysznic i szorowałam wszystkie części ciała, które wysmarowała Nadia. Udało się w pewnym sensie bo dalej miałam czerwone plamy na dekolcie. Przynajmniej nie wyglądało to tak tragicznie jak przedtem. Teraz tylko odpowiednie ciuchy i make-up i jestem gotowa na spotkanie z Brooks Brothers.  
Ubrałam niebieskie, obcisłe rurki, luźną koszulkę do pępka z napisem geek i niebieskie trampki z flagą Ameryki. Długie, brązowe włosy związałam w koka i zrobiłam perfekcyjny makijaż. Ogarnęłam trochę pokój i już była 13 godzina.. Ten czas zdecydowanie za szybko leci.  Miałam jeszcze godzinę. 
Wzięłam małą torebkę, do której schowałam portfel i poszłam do sklepu. Długo chodziłam między regałami w ogromnym sklepie typu "Tesco". Nie wiedziałam na co się zdecydować aż w końcu wzięłam dwie duże paczki Laysów, dużą butelkę coli i żelki. Dużo żelek.
 Kiedy przyszłam do domu. Nadia paradowała w dresach i bez makijażu.
-Co kupiłaś?
-To co Janoskians lubią najbardziej.
-To ty mówiłaś poważnie?
-Nadia masz niecałe pół godziny. Przebierz się i zrób coś ze swoją twarzą! Nie mam zamiaru się za ciebie wstydzić.
Nadia zniknęła w swoim pokoju a kiedy wyszła wyglądała idealnie. Krótkie zielone spodenki i żółta koszulka z napisem "Po co być normalnym?" Mam identyczną tylko w czarnym kolorze. Obie kupiłyśmy na Krupówkach w Zakopanym.

Dokładnie o 14 do drzwi zadzwonił dzwonek. Obie poderwałyśmy się z krzeseł i ruszyłyśmy ku drzwiom. Otworzyłyśmy je i wybuchłyśmy nieopanowanym śmiechem, ponieważ Beau trzymał na rękach Jai'a (obaj stwierdzili, że przed chwilą wzięli ślub) i Luke'a na barana. Nadia kazała im się nie ruszać i pobiegła po aparat po czym pstryknęła im trochę kompromitującą fotkę, ponieważ Beau chwilę przed błyskiem flesza zsunął Jai'owi spodnie, dzięki czemu wszyscy mogliśmy podziwiać jego różowe bokserki z napisem "Keep Calm And Grow A Mustache" i wielkimi wąsami. Jakoś udało nam się zmieścić piramidę Brooksów w drzwiach i wszyscy usiedliśmy na kanapie w salonie.
-Gdzie są James i Daniel? -zapytała Nadia.
-Daniel pomaga w czymś tam swoim rodzicom a James jest u kolegów. -odpowiedział najmłodszy Brooks.
-Taa, jasne. James u kolegów. Jest u babci. Gdyby nie Janoskians to oprócz dentysty nie miałby do kogo gęby otworzyć.-odpowiedział najstarszy.
-Nie mów mi że znowu go śledziłeś.-tym razem Luke.
-Śledzić? Niee. Ojciec mojego kumpla jest policjantem. Ryan mi powiedział że dzisiaj rano ojciec Jamesa dostał mandat za przekroczenie prędkości akurat zarejestrował to radar na osiedlu babci Jamesa i akurat z Jamesem w aucie.
Poszłam do kuchni po żarełko ale raczej nie dam rady przynieść do salonu dwie 5-litrowe cole, 5 szklanek, chipsy i żelki naraz.
-Pomożecie mi? -krzyknęłam w stronę salonu. Spodziewałam się raczej Nadii ale zamiast niej przyszedł Luke. Wziął colę i kilka szklanek.
-Dzięki.
-Nie ma za co.-powiedział mi do ucha Luke i cmoknął w policzek.
Byłam cała w skowronkach ale musiałam się opanować. Lena oczywiście rozmawiała z Beau. Wyraźnie widać że jej się podoba. A Jai oglądał nasze zdjęcia oprawione w ramkę i powieszone na ścianie.
-Wow. Nie wiedziałem że człowiek potrafi się tak wygiąć. Trenujesz coś?
-Dzięki. Akrobatykę.-uśmiechnęłam się do niego.
-Twoja siostra też trenuje? -zapytał nie spuszczając wzroku ze zdjęcia, na którym razem robiłyśmy piramidę.
-Nie. Troszkę się ode mnie nauczyła. Pomaga mi kiedy ćwiczę w domu i podnosi na piramidki. Ta nazywa się siodełko.

***
Hej :). Kolejny rozdział troszkę szybciej ale nie miałam tyle rzeczy na głowie więc go napisałam :). Trochę krótki ale dlatego jest dzisiaj. Zapomniałam wspomnieć o tym w poprzednim poście więc powiem teraz. Założyłam konto na Twitterze: @SecretStoryJ. 
Proszę komentujcie i głosujcie w sondzie. Pod postem jest coś takiego jak reakcje. Mam nadzieję że będzie około 7-8 komentarzy chociaż. Wasze głosy są dla mnie ważne i motywujące. 
P.S.  Chciałam podziękować autorce bloga: www.golden-feeling.blogspot.com  za polecenie mojego opowiadania :).
***
Chciałbym, żeby Polacy byli trochę bardziej otwarci. Wtedy naprawdę żyłoby nam się lepiej. Jeżdżę po całym kraju i widzę, że w niektórych miejscach jest naprawdę ciężko – ludzie patrzą na siebie krzywo zupełnie bez powodu.-Kamil Bednarek.